Hobby

czytelnia

W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Nadchodzi zima, a lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie. Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam. Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...

Gra o tron to pierwszy tom cyklu Pieśń lodu i ognia autorstwa Georga R.R. Martina. W świecie Westeros nie ma nieplanowanych wydarzeń. Nic nie jest przypadkowe, a wręcz najbardziej niespodziewane wypadki są elementem bezustannej walki: brutalnej, skrytej i za wszelką cenę. Zaprezentowany świat przygniata nas swoim ogromem i niejednorodnością. Akcja poprowadzi nas przez: morza, rzeki, lasy, góry, pustynie, wyspy i miasta. W bardzo łatwy sposób można się tu zgubić w lokalizacjach, ale na szczęście autor ułatwił nam czytanie i na samym końcu książki zamieścił mapę całego kontynentu.

Martinowi udało się wymyślić nieogarniony, interesujący i wiarygodny świat, którego karty i burzliwą historię majestatycznie wyjawia przed nami na kolejnych kartach książki. Gra o tron to także ekscytująca opowieść o przyjaźni wystawionej na próbę, bestialstwie tych, którzy powinni pomagać, szyderczej zdradzie udającej lojalność i miłość, przeznaczeniu oraz konieczności odkrycia w sobie siły, której wcześniej nic nie zapowiadało. Fabuła osadzona w realiach przypominających nasze średniowiecze pochłania bez opamiętania. Taka jest właśnie Gra o tron.

Fragment książki:
- Nienawidzisz tego Starka - powiedziała Dany. - Zabrał mi wszystko, co kochałem, z powodu kilku zawszonych kłusowników i jego jakże cennego honoru - powiedział ser Jorah z gorycza.
Z tonu jego głosu wywnioskowała, że wciaż boleje nad strata. Szybko zmienił temat.
- Patrz - powiedział, wskazujac reka. - Yaes Dothrak. Miasto konskich lordów.
Khal Drogo wraz ze swoimi bracmi krwi poprowadził ich przez ogromny bazar Zachodniego Targu i dalej, szerokimi ulicami. Dany trzymała sie ich blisko i rozgladała sie zaciekawiona. Yaes Dothrak było jednoczesnie najwiekszym i najmniejszym miastem, jakie kiedykolwiek widziała. Wydało jej sie dziesiec razy wieksze od Pentos, bezmiar pozbawiony murów czy jakichkolwiek granic, z szerokimi, omiatanymi wiatrem ulicami, wybrukowanymi trawa, błotem i kwiatami. W Wolnych Miastach wieże, domy, mosty, sklepy i duże budowle stoja ciasno przy sobie, natomiast Yaes Dothrak rozciagało sie leniwie w słoncu, pradawne, aroganckie i puste. Nawet budynki wydały jej sie dziwne. Widziała pawilony z rzezbionego kamienia, budowle wielkie jak zamki z plecionej trawy, rozchwiane drewniane wieże, piramidy z marmurowymi schodami czy długie budowle z bali pozbawione dachów. Tu i tam sciany zastepowały cierniste żywopłoty.
- Wszystkie sa inne - powiedziała.
- Twój brat czesciowo miał racje - przyznał ser Jorah. - Dothrakowie nie buduja.
Tysiac lat temu, kiedy potrzebowali domu, kopali w ziemi dziure i przykrywali ja dachem z plecionej trawy. Wszystko, co widzisz tutaj, zostało zbudowane przez niewolników sprowadzonych z podbitych ziem; niewolnicy budowali na modłe swoich krajów.
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation