Wnętrza
dom
Efekty po miesiącu olejowania paznokci
Jak i czym olejowałam?
Na początku przygotowałam sobie w pustej buteleczce mieszankę olejku rycynowego, olejku z pestek malin, maceratu aloesowego, gliceryny, zatężonego aloesu i hydrolizowanej keratyny. Po dwóch tygodniach wkropiłam do mieszanki także kilkanaście kropel olejku z drzewa herbacianego. Taką mieszankę wcierałam co wieczór dokładnie w całe paznokcie i skórki ze szczególnym uwzględnieniem okolicy macierzy oraz moczyłam czubki tak, aby całość dostała się także pod paznokcie. Tylko raz zdarzyło mi się pominąć wcieranie. Dodanie do olejków półproduktów jest opcjonalne, ponieważ wiem, że wiele dziewczyn osiągnęło świetne efekty wcierając tylko oliwę, olejki Alterry lub jakiekolwiek inne. Podczas kuracji nosiłam tak jak zwykle pomalowane paznokcie i w takim stanie też je olejowałam, co moim (i nie tylko) zdaniem nie wpływa na jakość olejowania, ponieważ najważniejsza jest okolica macierzy i spód paznokci. W tym samym czasie nie wypchałam niczego pod pazurki i czyściłam je delikatnie szczoteczką.
Jakie efekty zauważyłam?
Po pierwsze i najważniejsze, żaden z pazurków nie złamał się ani nie uszczerbił ani razu (odpukać :)) przez cały miesiąc, co jest w przypadku moich paznokci naprawdę wielkim wyczynem. Każdy z nich przeżył nawet remont pokoju w co do tej pory ciężko mi uwierzyć. Paznokcie także sporo urosły i gdyby nie to, że spiłowałam je kilka razy (jak widzicie zmieniłam nieco kształt), dzisiaj byłyby na pewno o wiele dłuższe. Poza tym, płytka ślicznie się zaróżowiła, zniknęły wszelkie przebarwienia, wolny brzeg bardzo się wybielił a całość została nieco rozjaśniona. Pazurki przestały się także rozdwajać i nie widzę już na nich pęknięć, a skórki są w idealnym stanie!
MA==