Kuchnia

sosy

Moja kuchnia pachnąca... barszczem: Pieczeń wieprzowa
Przepyszna i sycąca w plugawe, listopadowe dni. I oczywiście z kaszą i suróweczką. Albo kiszonym ogórkiem. A z karkówki zawsze się udaje, bo karkówka jest tłusta i pieczeń nigdy nie wysycha i jest soczysta. Hurma i czereda jest wybitnie mięsożerna (zwłaszcza Martik), więc byli usatysfakcjonowani. Ja oczywiście też, bo także lubię pieczyste.

SKŁADNIKI:
1,5 kilo karkówki (najlepiej taką grubą chapę mięsa),
2 łyżki smalcu (tiaaaa),
2 cebule,
4 ząbki czosnku,
2 listki bobkowe pokruszone i ulubione przyprawy (bardzo pasuje do wieprzowiny majeranek),
kilka łyżek oleju, ciut octu winnego (ja dałam balsamiczny),
sól, pieprz, „Delikat” Knorra w płynie.
WYKONANIE:
Wieczorem poprzedniego dnia mięso umyć, sprawdzić, czy nie ma odprysków kości, osuszyć papierowymi ręczniczkami.
Zrobić marynatę z oleju, octu, soli, magi, pieprzu, przypraw i pokrojonej w grube pióra cebuli i czosnku. Oczywiście można wziąć gotową marynatę ze sklepu, te z Kamisa są dobre (do pieczeni najlepsza „Staropolska”). Mięso porządnie natrzeć tą marynatą i wstawić do lodówki (przykryte) na całą noc.
Na drugi dzień wyjąć, oskrobać z marynaty (nie wyrzucać jej!) i obsmażyć z wszystkich stron na dużej patelni na dobrze rozgrzanym smalcu (uwaga: strasznie pryska, trzeba podłożyć gazety, bo uświni pół kuchni). Kiedy trochę ostygnie, wsadzić do rękawa foliowego (jest lepszy niż naczynie do zapiekania), obłożyć tą cebulą i czosnkiem i przyprawami z marynaty (ja w ogóle tam wsadzam całą tę ciaparę, która zostaje w misce po wyjęciu mięsa), zakręcić rękaw i wstawić do piekarnika. Trzeba dać jakąś podstawkę, brytfannę, albo dół od naczynia do pieczenia, bo rękaw może pęknąć i wtedy nam załatwi piekarnik. Gdyby pękło, to wsadzić razem z tym rękawem do naczynia z pokrywą i piec dalej.
Czas pieczenia zależy od wagi mięsa. Pieczemy tyle, ile waży: 1,5 kilograma półtorej godziny, kilową pieczeń godzinę (poniżej kilograma się nie robi, bo mięso wyschnie). Piekarnik na 200 stopni, góra i dół, druga półka od dołu.
Nie przejmować się, że wierzch mocno się przyrumieni, mięso musi być dopieczone w środku. Podobno trzeba taką pieczeń studzić stopniowo, nie wyjmując z piekarnika, żeby mięso było soczyste, ja tam zawsze wyjmuję od razu i ZAWSZE jest soczyste. To, co się wysączy spod mięsa w czasie pieczenia, wykorzystuję na zrobienie sosu. No to smacznego :-)
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation