Kuchnia

żarełko omnomnom :3

Prawdopodobnie najlepsze ciasto czekoladowe na świecie:)

http://jakuma-gdy.blogspot.com/2012/05/prawdopodobnie-najlepsze-ciasto.html

Składniki (poniższa ilość składników wystarcza na niewielki torcik, z tortownicy o średnicy ok 20-21 cm lub na ciasto z takiej blaszki, jak na keks):

400g gorzkiej czekolady (wybrałam czekoladę Wedla, bo z takiej Marcie wyszło dobre ciasto - wiem, że próbowała też z czekoladą innej marki, ale nie wyszło, wybrałam więc sprawdzone rozwiązanie)
330ml śmietany kremówki (ok. 30% tłuszczu)
150g masła
6 jajek
220g cukru
100ml kawy (u mnie zaparzona z wykorzystaniem lejka i filtra do ekspresów przelewowych, ale można spokojnie użyć innej - albo z ekspresu, albo po turecku - ale bez fusów może ;) - albo rozpuszczalnej)

Przygotowanie:

czekoladę połamać na mniejsze kawałki lub posiekać, wrzucić do miski
miskę ustawić na mniejszym od niej garnku z gorącą wodą, ale tak, aby dno miski nie dotykało powierzchni wody
rozpuścić czekoladę w tak przygotowanej kąpieli wodnej
w osobnym naczyniu podgrzewamy śmietanę, nie doprowadzając do zagotowania
do śmietany dodajemy masło i rozpuszczamy je w śmietanie
do roztopionej czekolady dodajemy gorącą mieszankę śmietanowo-maślaną i dobrze mieszamy (pod wpływem gorącej śmietany z masłem czekolada się stopi, powinniśmy uzyskać gęstą masę czekoladową)
w osobnym naczyniu łączymy jajka, cukier i kawę - najlepiej wymieszać mikserem na małych obrotach
łączymy obie masy, mieszając mikserem
rozgrzewamy piekarnik do temperatury 100 stopni Celsjusza (grzanie od góry i od dołu, bez termoobiegu)
blachę smarujemy masłem i wlewamy ciasto
wstawiamy do piekarnika (bez przykrywania) i pieczemy od 2,5 do 3,5 godz.- w przepisie, który Marta dostała od swojej cioci było napisane, że trzeba piec to ciasti 2,5-3 godz., "aż zestali się przy ściankach tortownicy, a pośrodku będzie dość miękkie"
upieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika i studzimy do temperatury pokojowej w blaszce (nie wyjmujemy przed wystudzeniem!)
wystudzone ciasto chłodzimy w lodówce (ja piekłam to ciasto w piątek wieczorem, a następnie trzymałam je w lodówce przez całą dobę - serwowałam je na deser do sobotniej kolacji)
jak radzi Marty ciocia - kroimy gorącym, ale suchym nożem

Od siebie dodałam dekorację ciasta. Wzięłam jeszcze jedną tabliczkę gorzkiej czekolady (100g), którą rozpuściłam w kąpieli wodnej (metalową miskę z połamaną czekoladą podstawiłam nad garnkiem z lekko bulgoczącą wodą), a następnie posmarowałam wierzch zimnego (z lodówki) ciasta rozpuszczoną czekoladą. Sparzyłam wrzątkiem pomarańcz, starłam skórkę i posypałam wierzch ciasta (posmarowany wcześniej rozpuszczoną czekoladą) startą skórką. Skomponowało się super, i wizualnie, i smakowo (czekolada i pomarańcze to świetna kombinacja). Następnie wstawiłam do lodówki jeszcze na jakąś godzinę, przed podaniem. Ładnie wyglądałby też pewnie listek mięty na wierzchu, ale mięty akurat nie miałam za to chyba wszystkie inne dostępne w polskich sklepach świeże zioła - natkę, koperek, szałwię, tymianek, estragon, kolendrę, bazylię, czego tylko dusza zapragnie; ale mięty oczywiście nie... ;).
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation