Kuchnia

Mniamniuśne

Puree z pieczonej dyni

W zeszłym roku robiłam puree w identyczny sposób, tylko, że je zamrażałam. Jednak w tym roku tak przygotowane puree pasteryzuje. Bardzo się z tego cieszę, bo gdy będę je chciała wykorzystać, będzie od razu gotowe do użytku, bez oczekiwania na rozmrożenie. Na tym polega jego wyższość nad puree mrożonym.

Składniki:

dynia ( u mnie z gatunku olbrzymich Cucurbita maxima, chociaż prawdę mówiąc wcale nie była olbrzymia, raczej rozmiarów piłki do koszykówki )


Przygotowanie:

Dynię przekroić, wydrążyć za pomocą łyżki miękki miąższ wraz z pestkami, pozostawiając tylko twardy miąższ. Pokroić dynię na kilkucentymetrowej wielkości kawałki. Układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (skórą do dołu). Piec w temperaturze 180 stopni przez około 40 minut (piekłam na dwóch blachach więc zastosowałam termoobieg a temperaturę nieco obniżyłam), lub do momentu aż dynia stanie się mięciutka, i nóż lub widelec bez trudu będzie wchodził w miąższ, jak w przysłowiowe masło.


Po przestudzeniu usunąć skórę (odejdzie bez trudu), miąższ włożyć do garnka i zmiksować blenderem na gładkie puree.
Ja moje puree przełożyłam na bardzo gęste sito i pozostawiłam do ocieknięcia na całą noc do lodówki.
Gotowe puree nakładać do słoiczków i pasteryzować je przez 20 minut.
Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation